Jak zaprzyjaźniłam się z chaosem?

Jak zaprzyjaźniłam się z chaosem?

Czym jest chaos?

Chaos, to stan umysłu. Odczuwamy go wtedy, kiedy w głowie kotłuje się za duża ilość informacji, a nasz mózg nieradzi sobie z ich uporządkowaniem. To poczucie zagubienia i wewnętrznego bałaganu, który w zależności od sytuacji powoduje podekscytowanie albo napięcie stresowe. Pojawia się, kiedy mierzymy się z nowym projektem lub z niespodziewaną zmianą w naszym życiu, kiedy wychodzimy ze swojej strefy komfortu. Nie przepadamy za nim, bo nas stresuje i jest przeciwieństwem spokoju.

Profesor psychologii Jordan B. Peterson, w jednej ze swoich książek* pisze:

„Chaos to uczucie spadania, kiedy się potkniesz, a w zasięgu rąk nie ma niczego, czego można by się złapać. To niekontrolowany, szalony bieg przełajowy przez codzienne życie, w którym bierzesz udział, gdy rutyny i tradycje dotychczas wskazujące kierunek tracą swoją moc.”

Te dość mocne słowa opisują stan, kiedy wydarza się coś niespodziewanego w naszym życiu  i nie wiemy, w którym kierunku dalej pójść. Nieco inna odmiana chaosu towarzyszy twórczym umysłom. Osobom, które lubią działać i prowadzić jednocześnie wiele projektów. Agata Dutkowska, twórczyni Latającej Szkoły, biznesowej akademii on-line nazywa je ośmiornicami z dużą ilością rozrastających się macek (zainteresowań). Artyści bardzo często są utożsamiani z nieładem, roztropnością. Sama jestem artystką ekspresyjną i działam w dużym rozproszeniu. Dlatego tak chętnie analizowałam i rozkładałam chaos na czynniki. Pracuję jako freelancer i przez lata uczyłam się dyscyplinowania siebie, planowania swojej pracy i organizacji czasu. Kiedy walczyłam z chaosem, który przeszkadzał mi w organizacyjnych celach czułam, że mój twórczy ekspresjonizm przygasa. Jak więc być artystyczną kreatywną duszą i jednocześnie działać w uporządkowany sposób? 

Chaos wspiera Kreatywność. Porządek, natomiast dobrze się ma, kiedy wokół jest rutyna i spokój. 

Świat zbudowany jest z porządkujących systemów. To one ułatwiają nam codziennie funkcjonowanie. Wystarczy się rozejrzeć, aby je dostrzec. Pomieszczenia, w których mieszkamy podzielone są według funkcji. Budynki, ulice są rozplanowane. Poruszamy się dzięki systemowi transportu i komunikacji. Wszelkie automatyzacje odciążają nasz umysł, i to jest ich wielka zaleta.

„Człowiek potrzebuje porządku” **

Ale porządek ma też ciemną stronę – w nadmiarze ogranicza nas i blokuje. Niemniej jednak łatwiej, niż do chaosu nas przekonać, że warto żyć w uporządkowany sposób. Jednak prawda jest taka, że tak samo jak porządku potrzebujemy również chaosu, ponieważ może on nam dać wiele korzyści. To dzięki niemu powstają innowacyjne pomysły. To on sprawia, że się rozwijamy. To on jest odpowiedzialny za kreatywne myślenie.

Peterson w książce „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos.” wyjaśnia, że nie da się żyć w totalnym chaosie albo w całkowitym porządku. Najlepiej jest, jak wszystkiego jest po trochę. Tak jak przedstawia, to taoistyczny symbol Yin Yang. Dwa splecione węże – jeden symbolizuje energię żeńską – chaos, drugi energię męską – porządek. Po środku znajduje się wąska ścieżka, którą powinniśmy podążać – symbol równowagi. 

Jak znaleźć w swoim życiu złoty środek, wspomnianą równowagę?

Kiedy przestałam walczyć ze swoim chaosem, bo chciałam go bardziej poznać, prześwietlić jego działanie i wpływ, jaki na mnie wywiera. Zauważyłam, że im głębiej wchodziłam w temat, tym bardziej czułam, że się z nim zaprzyjaźniam. Zaczęłam dostrzegać, kiedy mi pomaga, a kiedy za bardzo rozprasza. 

Zauważyłam, że jest pomocny, gdy rozpoczynam nowy projekt lub angażuje się w coś mi wcześniej nieznanego. Wtedy też się pojawia. Daje mi powiew świeżości i podsuwa mnóstwo pomysłów, których nie sposób okiełznać. Już go nie stopuję. Pozwalam mu hulać, jak wiatr i proponować kolejne, często mało racjonalne rozwiązania. Szumi niczym liście akacji w babie lato. Cieszę się ich bogactwem. Już mnie nie przerażają. Wiem, że jest to etap procesu kreatywnego, który zachodzi w mojej głowie. Przyjmuję wszystko, co mi daje, bo wiem, że w kolejce już czeka mój wewnętrzny realista. 

A ten… to potrafi spalić na panewce kilka pomysłów naraz. Przymierza je do rzeczywistości, analizuje, widzi czarny scenariusz. Kiedyś go nie lubiłam. Traktowałam jak intruza, który śmie przerywać moje wizjonerskie projektowe przemyślenia. Z czasem zaczęłam go akceptować. Wiem, że ma dobre intencje, że jest po to, aby mnie chronić przed rozczarowaniem. Przygląda się tym moim pomysłom i ocenia, czy wdrażając je będę coś z tego miała? Czy zmarnuję swój czas na coś, co mnie zmęczy, zanim poczuję przyjemność. Realista ocenia zyski i straty, czas i zaangażowanie. 

Warto nie wzbraniać się przed chaosem, który jest naturalnym elementem procesu twórczego. Ważne, aby nie dać mu zapanować nad życiem, aby wiedział, że gościsz go przez jakiś czas, a potem musi ustąpić miejsca porządkowi. Przeszłam etap, w którym towarzyszył mi on codziennie oraz etap, w którym starałam się wszystko porządkować. Teraz nie wyobrażam sobie działać tylko w rozproszeniu albo planować i porządkować wszystko, nie pozostawiając przestrzeni na ferment twórczy.

Chaos daje mi swobodę, wolność. Posyła mnie w takie meandry myślowe, jakie mi się wcześniej nie śniły. I z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że mówienie artyście „Wyeliminuj chaos w swoim życiu” to jak mówienie mu „Nie twórz. Nie kreuj. Nie bądź artystą”.

Tworzysz? Zaprzyjaźnij się ze swoim chaosem i czerp z jego potencjału.

_________________________

* Jordan B. Peterson „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos.”

** Ulysses Voelker „Porządek w projektowaniu”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *